Dzisiejszego dnia świat obiegła informacja o tym jak Kevin Garnett dogadał się z władzami klubu z Minneapolis w sprawie wykupienia własnego kontraktu. W ciągu najbliższych godzin ma oficjalnie pojawić się ogłoszenie zakończenia kariery.
Czas biegnie nieubłaganie i przyszedł moment na mojego ulubionego zawodnika wszech czasów. Garnett od dłuższego czasu zastanawiał się nad grą w zbliżającym się wielkimi krokami sezonie. Mając na karku 40 lat i 21 lat gry w lidze postanowił pożegnać się z dalszymi rozgrywkami. W Minnesocie spędził równo 12 lat, następnie przeniósł się do Bostonu (6 lat) gdzie udało mu się uzyskać wymarzone mistrzostwo. Tam też zaczęły się poważne problemy ze zdrowiem, trafiając do Brooklynu nie był już tym graczem, którego znaliśmy. Na zakończenie kariery przeniósł się do miejsca, które go wychowało i gdzie zawsze będzie liderem.
Kevin jest według mnie najlepszym silnym skrzydłowym w historii NBA. Słynął z niesamowicie twardej gry w defensywie, zawsze walczył do końca i doprowadzał przeciwników do frustracji. Garnett ma na swoim koncie także tytuł MVP (2004), najlepszego obrońcy NBA (2008), pamiętne mistrzostwo NBA zdobyte z Boston Celtics (2008), a także dziewięciokrotnie był wybierany do najlepszych zespołów NBA i piętnaście razy wystąpił w All Star Game.
Nie będzie już takiego charakternego zawodnika. Bez wątpienia jest to przyszły "Hall of Fame".
"Anything is possible"
A ja pamietam jego rookie sezon i malowanie jego numeru na koszulce.. czasy średniej szkoły 21lat temu :-0
OdpowiedzUsuń