Jest to jeden z moich ulubionych graczy biegających obecnie na parkietach NBA. Nie dość, że godnie reprezentował zielone barwy Boston Celtics to po transferze trafił do klubu, który także szanuje i któremu kibicuje. Często pomijany i zapominany zawodnik, uważany za nierównego w grze. Ma za to coś czego niektórym brakuje - waleczne serce, dosłownie waleczne.
Był rok 2011 kiedy to nadeszły złe wieści z Bostonu. Podczas rutynowych badań jakie przechodzą zawodnicy pojawiło się coś co zaniepokoiło lekarzy sprawdzających wyniki Jeffa. Po dokładnych, żmudnych testach nie pozostawiły wątpliwości to tętniak aorty. Był to miażdżący cios, niezbędna była operacja która, mogła przesadzić o całej karierze Greena. Nie było na co czekać i postanowiono działać. Przez pierwsze kilkanaście godzin po operacji odwiedzało go sporo znajomych, jednak jak zaznacza sam Jeff nic z tego nie pamięta ponieważ przez większość czasu był nieprzytomny. Dopiero po 4. dniach od zabiegu Jeff miał siły bu usiąść na łóżku. Po wyjściu ze szpitala wrócił do domu w okolicach Bostonu. Zamieszkała wraz z nim jego mama, która towarzyszyła mu każdego dnia. Jej wsparcie było niewyobrażalne, nie poradziłby sobie tak gdyby nie ona. Green musiał w zasadzie uczyć się wszystkich prostych czynności od nowa, ale już wtedy myślał o swoim przyszłym powrocie do NBA.
Przyszedł czas rehabilitacji. Pracował bardzo ciężko zmuszając swój organizm do granic możliwości. Oprócz tego postanowił wrócić na uniwersytet i skończyć studia (działo się to podczas lockoutu) by 9 maja 2012 roku, czyli dokładnie pół roku po diagnozie i dokładnie pięć miesięcy po operacji otrzymać dyplom ukończenia studiów.
Po rehabilitacji i powolnym powrocie do zdrowia Green ponownie pojawił się w lidze. Co jest niesamowitym wyczynem. Powrócił nie będąc jeszcze w pełni sił jak sam to zaznaczał. Ludzie zachowywali się jakby zapomnieli przez co przeszedł wytykając mu słabe wyniki, a przez pierwszą część sezonu notował średnio 9.4 punktów oraz 3.1 zbiórek na mecz. Z biegiem sezonu zaczęło się to zmieniać - już w styczniu statystyki pokazywały coś innego i Jeff zaczął wykręcać bardzo dobre "cyferki". Jak 43 punkty przeciwko Miami Heat. Wielu spisywało go już na straty, ale on niczym Iron Man powrócił silniejszy i gotowy do walki.
Przy całej tej historii opowiedzianej w dość dużym skrócie warto pamiętać też o Chris'ie Wilcox'ie, wieloletnim koledze Jeff'a ,który posiadał taki sam problem i także z tego wyszedł zwycięską ręką. Green'a oraz Wilcox'a połączyły przyjacielskie więzi, a ich wzajemne relacje, uległy dodatkowemu ociepleniu. Jeff był można powiedzieć swego rodzaju mentorem dla Chris'a, gdy ten musiał przejść przez cały proces. Bogaty w doświadczenia Green wspierał go jak się tylko da.
2013-14 Panini Titanium Titanic Threads #29 Jeff Green 126/299
Karta posiada limit 126/299
Karta posiada limit 126/299
Jeff Green może być inspiracją dla każdego nas, właściwie to powinien być inspiracją dla każdego. Jego losy są idealnym przykładem, że nie warto się poddawać lecz walczyć do końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz