Powoli zbliża się turniej naszej reprezentacji w moim mieście. Później Eurobasket, który szybko przeminie. A co z NBA? Do października niestety jeszcze daleko, więc na sezon jeszcze musimy poczekać. To o czym tu pisać? Zawsze znajdzie się jakiś pomysł, który wpadnie nagle do głowy niczym pojawiający się znikąd Stephen Curry rzucający bezproblemowo "trójkę". Jest taki film, który przyciągnie przed ekrany całe rodziny, film, w którym wiek nie ma znaczenia i potrafi rozbawić każdego.
Mowa oczywiście o światowym klasyku "Kosmiczny mecz", gdzie animowana gwiazda Królik Bugs oraz najlepszy koszykarz Michael Jordan przeżywają wspólnie pokręconą jak na Lonney Tunes przystało historię. Do dziś pamiętam świetne intro odtwarzane na kasecie VHS[klik] gdy tylko miałem na ten film ochotę. Fabułę tego kultowego filmu zna chyba każdy. Pokrótce pisząc do kreskówkowej krainy przybywają kosmici, którzy chcą porwać animki i umieścić w parku rozrywki znajdującym się na ich planecie. Aby wyjść z tej sytuacji Królik Bugs proponuje kosmitom mecz koszykówki. Jeśli animki wygrają pozostaną na ziemi, jeśli przegrają to dobrowolnie pozwolą przystać na plan obcych. Wydaje się, że Looney Tunes mają zwycięstwo w kieszeni, ale kiedy kosmici kradną umiejętności czołowym graczom NBA (Charles Barkley, Larry Johnson, Patrick Ewing, Shawn Bradley i Muggsy Bogues) z niewielkich istot zmieniają się w demony nie do pokonania. Bugs zwraca się o pomoc do Michaela Jordana, który wycofał się z ligi i porywa go z pola golfowego. Dalsze losy każdy doskonale zna. Po wielu śmiesznych sytuacjach dochodzi w końcu do meczu, w którym dzieją się rzeczy niemożliwe jak na Bugsa i spółkę przystało.
Oprócz wymienionych wyżej zawodników nie zapominajmy o Larry'm Bird'ie i jego świetnej roli. Od razu przypomina się kultowa scena z pola golfowego, na którym wypowiedziano klasyczny już dialog powtarzany po dziś dzień przez wielu kibiców na całym świecie:
Michael: Słuchaj, to męska gra.
Bill: A jakbym się tak przyłożył… Bo jestem biały?
Michael: Nie. Larry też jest biały.
Bill: Larry nie jest biały. Jest przezroczysty.
Film przesycony jest dobrymi gagami w stylu Looney Tunes. Dubbing w naszym kraju zawsze pozostawia wiele do życzenia, ale w przypadku Space Jam wyszedł on naprawdę dobrze, bez jakiegokolwiek problemu. O dziwo swoich lat na karku sytuacje oraz efekty specjalne nie postarzały się zbytnio i nadal ogląda się film z uśmiechem na twarzy. Pamiętajmy o czasie w jakim pojawiła się ta produkcja. Kariera Jordana rozkwitła już na dobre, praktycznie na całym świecie wiedziano o jego osobie. Co lepszego Warner Bros mógł wymyślić niż połączenie najlepszego koszykarza oraz najbardziej rozpoznawalną postać fikcyjną? Nic! Był to istny strzał w dziesiątkę pod każdym możliwym względem. Pomimo zwiększonego zainteresowania ligą NBA w naszym kraju w latach 90. film ten przyczynił się do jeszcze bardziej owocnego śledzenia poczynań zza oceanu i przyciągnięcia nowych młodych fanów koszykówki.
Reklama z Magic Basketball nr.1(28) Styczeń 1997
W sumie to mało kto wie, że Bugs i Jordan wspólnie zadebiutowali już nieco wcześniej i nie w formie filmu lecz reklamy telewizyjnej Nike Air Jodran [klik] z 1992 roku. Pisząc już o obuwiu pamiętam jak w jednej ze scen w Space Jam Michael pyta ekipę królika: "Czy macie tu jakieś Nike" oczywiście była to forma reklamy popularnej już marki sygnowanej nazwiskiem Jordana. Jak to bywa przy wielkich sukcesach na rynku pojawiły się produkty związane z filmem: od zabawek po sprzęt koszykarski i buty oczywiście Air Jordan, które nawet dziś wychodzą jako nowe lub z reedycji. Sama marka "Jordan" nie próżnuje i dalej przyciąga nowych klientów. Ostatnia reklama z Blake'em Griffin'em i Marvin the Martian pokazuje, że temat animków i koszykówki nigdy się nie znudzi - The Dunk to End All Dunks[klik]. Sentymentalnie i świeżo to klucz do sukcesu.
Podobno w grudniu za rok ma pojawić się kontynuacja kultowego filmu - "Space Jam 2" obok wiekowych już animków pojawić ma się LeBron James. Czy odniesie taki sam sukces jak w latach dziewięćdziesiątych gdzie podwórka były wygłodniałe koszykówką i tego typu produkcjami? Tego nie wiem, ale w dobie internetu i ogólnego dostępu do informacji nie będzie on miał już takie mocy jak wtedy.
Pomimo tylu lat na karku jest to pozycja, którą chętnie postawiłbym obok moich kart na półce. :)
Lola z dedykacją dla ważnej mi osoby ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz