Weekend gwiazd opiera się na konkursach od momentu gdy je wymyślono, a każdy z kibiców wyczekuje tego dnia bardziej niż meczu All-Star w ostatni dzień zabawy. W tym roku widać karma za zabranie przez NBA możliwości organizowania weekendu przez Charlotte odbiła się na konkursach gdyż były one po prostu słabe.
Jak co roku przywdziani w jerseye zebraliśmy się na telekonferencji by obserwować poczynania zawodników podczas konkursów. Spostrzeżenia, które opisałem na dole to wynik rozmów jakie towarzyszyły nam podczas oglądania.
Konkurs umiejętności zaczął się bardzo szybko i jeszcze szybciej się skończył, jeżeli ktoś nie do końca obserwował poczynania ośmiu zawodników podczas prezentowania ich możliwości mógł szybko obudzić się na finał pomiędzy Jokic'em, a Porzignis'em, gdzie panowie walczyli łeb w łeb do ostatniego rzutu. Piłka wpadła na korzyść Kristaps'a już za pierwszym razem dzięki czemu to on w tym roku zwyciężył w tej zabawie. Warto zaznaczyć, że drugi rok z rzędu konkurs umiejętności wygrał wysoki gracz. Rok temu tryumfował Karl-Anthony Towns
Konkurs rzutów za trzy czyli moment, w którym zabawa rozpoczyna się na dobre. Niekoniecznie tym razem... Już praktycznie pierwsze rundy wyłoniły finalistów, obyło się bez dogrywek, typowani przez wielu gracze do zwycięstwa zawiedli już na samym początku. Z ósemki graczy do finału trafili Eric Gordon oraz Kyrie Erving, który spudłował cztery ostatnie próby zatrzymując się na 18 punktach przez co Gordon zapewnił sobie zwycięstwo oraz tytuł mając na koncie 21 punktów (w pierwszej rundzie zrobił 25 punktów co było wynikiem dnia).
Ciekawszą częścią, której nam telewizja już nie pokazała było szalone 60 sekund wykonane przez około dwanaście osób - aktorów, muzyków, graczy, którzy rzucali za 3 punkty by wraz z NBA wesprzeć Fundację Craig'a Sager'a. W tej inicjatywie udało się zebrać 500 tys. dolarów. To było naprawdę coś pięknego. Nie będę zdradzać szczegółów ponieważ trzeba to zobaczyć.
Po przerwie przyszedł czas na najważniejszy dla wielu punkt programu czyli konkurs wsadów. Taaaak... o tym pisać można naprawdę dużo, ale sądzę, że każdy to widział i po trochu żałuje. Poziom ponownie spadł, po kapitalnym roku 2016 czy nawet 2015 znowu mamy tendencje spadkową i prawdopodobnie będzie tak przez kolejne parę lat, aż do wypłynięcia kolejnych zjawiskowych dunkerów. Cały konkurs był po prostu nieciekawy i nie powodował podskoków zachwytu w fotelach. Nie chce opisywać tego co się działo bo to nie ma sensu, do finału trafili Derrick Jones Jr. oraz Glenn Robinson III, który ostatecznie został zwycięzcą tego nie ukrywajmy się powiedzieć słabego konkursu.
Dzisiejszej nocy czeka nas Mecz Gwiazd, który mógłby uratować całe widowisko, ale jak to będzie wyglądać dowiemy się dopiero nad ranem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz