niedziela, 6 marca 2016

Koszykarskie refleksje ep.2

Spodobała mi się nowa forma postów na blogu. Nie będą to codzienne wpisy, ale raz w tygodniu powinny się pojawiać. Wyjątkiem będzie ten tydzień ponieważ jeden wpis to za mało, a mam jeszcze trochę do napisania.

Kto by się spodziewał na początku sezonu, że Boston Celtics będą trzecią siłą na wschodzie? Nikt. Każdy stawiał ten zespół z góry na przegranej, no może na wejściu do fazy playoff z ósmego lub siódmego miejsca. Tymczasem jest zupełnie inaczej. Celtics stanowią nielada wyzwanie dla swoich rywali. Ich nowy lider w postaci Isaiah Thomas'a potrafi poprowadzić zespół do kolejnych zwycięstw. Drugą ważną postacią jest Avery Bradley, który nieprzerwanie od 2010 roku zasila ekipę z Bostonu. Na dzień dzisiejszy Boston zmierzyłby się z drużyna Michael'a Jordan'a - Charlotte Hornets, ale warto jeszcze poczekać bo wschód jak to wschód końcówkę tabeli ma co rok ciasną i każdy może wskoczyć do ósemki walczącej o finał.

Kobe to jest gość! Parę dni temu podczas meczu z Denver Nuggets przed końcem meczu postanowił oddać swoje buty jednemu z młodych fanów. A żeby nie było mało pozostawił na nich swój autograf co zaowocowało tuż po syrenie końcowej dużą grupą kibiców chcących zdobyć podpis Black Mamby. Kobe nie odmówił żadnemu z nich i podpisywał kolejne koszulki fanów stojąc w samych skarpetkach. Mówiąc szczerze to nigdy nie widziałem tak zadowolonego i uśmiechniętego Bryant'a jak w sezonie, w którym odchodzi.


Kolejna notka tyczy się drugiej mojej ulubionej postaci na parkietach czyli Vince'a Carter'a. Facet nadal ma wiele pary w nogach. Udowodnił to po raz kolejny tym razem w meczu z Sacramento, gdzie bez problemowo dunkuje nad głowami przeciwników. Cieszy mnie stan zdrowia Vince'a. Oby jak najdłużej radował nas swoją obecnością na parkietach.

Damian Lillard Show trwa nadal! Lider zespołu z Portland zdobył 50 punktów, choć jego drużyna przegrała na wyjeździe w Toronto. Podczas meczu Dame Dolla trafił 16/28 z gry i 6/13 za trzy punkty, dodając do tego 5 asyst i tylko jedną stratę! Druga połówka duetu także nie zawiodła. CJ trafił 24 punkty z czego 4/5 za trzy punkty dodając 5 asyst.

Polska Noc NBA za nami. Tak jak zapowiadano była to noc pełna polskości, nie zabrakło kibiców z naszymi barwami, na parkiecie tańczyły Cheerleaders Gdynia, uhonorowano oczywiście przedstawiciela polskiej armii Romualda Lipińskiego weterana II wojny światowej. Zabrakło tylko jednego - zwycięstwa. Drużyna ze stolicy prowadziła cały mecz by pod koniec oddać zwycięstwo na korzyść Pacers. Pod koniec meczu zabrakło skutecznych rzutów wolnych Wall'a oraz Nene. Świetny mecz rozegrał Paul Geogre notując 38 punktów (13/22 z gry, 4/7 3PT, 8/8 FT) i to właśnie on poprowadził Indianę do zwycięstwa. John Wall miał jeszcze szanse oddać zwycięski rzut na 3 sekundy przed końcem, ale piłka odbiła się tylko od obręczy. Nasz rodak zakończył mecz z wynikiem 8 punktów (3-8 FG), 17 zbiórek i z 4 blokami.


Aha, tak się złożyło, że akurat NBA obchodzi miesiąc latynoski więc koszulki z napisem "Czarodzieje Koszykówki" nie były, aż tak widoczne.

Poprzednio pisałem o powrocie Baron'a Davis'a. Tak się składa, że rozegrał już swój pierwszy mecz na zapleczu NBA. Baron Davis w swoim "debiucie" zagrał 19 minut zdobywając 8pts ( 3/11, 2/9 za trzy), 1reb, 4ast, 3stl.

Dokładnie 44 lata temu w New Jersey na świat przyszedł największy noworodek. Dziś swoje urodziny obchodzi nie kto inny jak Shaquille Rashaun „Shaq” O'Neal. Wszystkiego Najlepszego!

Na koniec trochę inna informacja. Od przedwczoraj moje teksty znajdziecie także na TripleDouble.pl -dołączyłem do ekipy redaktorskiej. Serdecznie zapraszam do odwiedzania tego serwisu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz