poniedziałek, 26 stycznia 2015

Wojownik” i „38 urodziny żywej legendy NBA”

Chciałbym dziś przedstawić wam dwie karty, z których jestem szczególnie zadowolony. Mój wysoki poziom entuzjazmu wynika z tego, że obie karty przedstawiają graczy szczególnie dla mnie ważnych.
Ogólnie wpis, który macie przyjemność czytać miał być pierwotnie przedstawiony w dwóch osobnych postach. Długo zastanawiałem się czy zostawić to tak jak jest czy rozdzielać.


Pierwszym zawodnikiem jest LaMarcus Aldridge – wojownik, nie raz to już udowodnił. Jeszcze niedawno miał poddać się operacji związanej z kontuzją lewego kciuka, która wykluczyłaby go z gry na przynajmniej jak to zapowiadano sześć tygodni. Zmienił plany i pomimo prawdopodobnie bólu jaki mu doskwierał poprowadził Portland Trail Blazers do wygranej nad Washington Wizards. Nie wyobrażam sobie Aldridge’a w innym zespole niż Blazers. Mam cichą nadzieję, że przedłuży swój kontrakt i zostanie w domu. To jest ten typ zawodnika, który powinien być zapamiętany tylko w jednym klubie. Szybkiego powrotu do pełnego zdrowia LaMarcus!
Karta pochodzi z serii 12-13 Panini Immaculate, posiada limit 46/75 ( 75 kart na świecie).




Druga karta dotyczy mojego  „życiowego faworyta” biegającego po parkietach NBA. Do tej postaci będę zapewne jeszcze wiele razy wracał na blogu. Nie trudno się domyśleć, że chodzi tu o Cartera. Tak się złożyło, że to dziś 26 stycznia obchodzi swoje 38 urodziny.
Vince Carter to już legenda.  Legenda, która nadal gra i potrafi zaskoczyć. Na samym początku, gdy dowiedziałem się o kolejnym transferze, po którym miał trafić do Memphis podchodziłem do tego z dystansem i nie byłem do końca przekonany czy aby na pewno to dobry ruch. Z biegiem czasu moje nastawienie się zmieniło. Może i Vince nie gra tego samego co kiedyś, może i nie jest już tak efektowny jak dawniej – bo takie zarzuty można wyczytać w Internecie głównie w komentarzach ale to przecież Vince! Zawodnik – terminator, który wiele osiągnął i wiele razy powodował, że gdy wkraczał do akcji to japa opadała na sam dół. Nie zapominajmy o jego wieku, każdy na tym etapie kariery chciałby być tak sprawny jak on. Po tych wszystkich kontuzjach, przy każdym skoku i lądowaniu zaciskam zęby, aby nic mu się nie stało. Wierzę, że jeszcze nie raz zaskoczy nas wszystkich.  Jego duch walki się nie ulotnił, siedzi w nim i pcha go dalej do boju.
Memphis Grizzlies jak i Portland Trail Blazers mają wielkie szanse zawojować w fazie play-off. Być może dojść do finału (czego serdecznie życzę szczególnie Memphis bo drużyna z Portland ma jeszcze czas na podbicie ligi).
Grizzlies mistrzem? Pierścień dla Cartera? to byłoby piękne!
Wszystkiego Najlepszego Vince! Życzę Ci zdrowia, kolejnych sukcesów i jak najdłuższej przyjemności z gry! Na sam koniec odsyłam do filmiku, w którym po raz kolejny kibice pokazali, że Vince ma najlepszych fanów na świecie. Życzenia (klik) miłego oglądania. :)
Ps. Dziś mecz z Orlando, tego nie można przegapić.

Happy 38th Birthday Vince Carter!


Karta tak jak wcześniejsza pochodzi z serii 12-13 Panini Immaculate, posiada limit 45/75 ( 75 kart na świecie).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz