Niechciany i nielubiany Stephon Marbury już od kilku lat
podbija Chiny. Jego zespół po raz trzeci sięgnął po mistrzostwo w lidze
CBA(2012, 2014, 2015) . Beijing Ducks pokonali Liaoning Flying
Leopards w sześciu meczach podczas finałów.
Zawodnik został wybrany po raz
pierwszy MVP finałów przyczyniając się
do zwycięstwa 24 punktami, 7 asystami, 5 zbiórkami oraz 4 przechwytami. Można śmiało powiedzieć, że
jego kariera zaczęła się na nowo. Pięć lat temu Stephon postanowił pozostawić za sobą NBA i ruszyć w świat. Zasilił wtedy zespół Shanxi Zhongyu Brave Dragons,
ale to dopiero w Beijing Ducks odnalazł swoje miejsce i stworzył własną dynastię. Pekin stał się jego nowym domem, mieszkańcy
tego ogromnego miasta go kochają. Jak sam mówi „Czuję się na zawsze dłużny
Chinom”. To tam po wędrówkach z klubu do klubu w USA przyjęli go z otwartymi
ramionami. Trafił do obcego mu
kompletnie miejsca, nie znając języka i obyczajów i osiągnął tam sukces. Stephon zaznacza także,
że nie wróci już do swojego kraju. Po co ma tam wracać skoro tam go nienawidzą,
a w Chinach kochają. Marbury już teraz staje się ikoną i legendą dla każdego
kibica ligi w Chinach. Na każdym kroku jest rozchwytywany przez ludzi. Czuje
się tam lepiej niż w domu, uruchomił własną linię obuwia. Kibice postanowili
uhonorować go jakiś czas temu w postaci postawienia mu pomnika! Portal
HoopChina na tę okazję stworzył nawet specjalną petycje, pod którą podpisało
się, aż milion kibiców. Tylko kwestią czasu było uhonorowanie Stephona. Czym
chciałby zająć się w przyszłości? Jak sam wspominał chciałby po skończeniu
kariery zająć się trenowaniem drużyny narodowej Chin. Czego ja mogę życzyć 38
letniej gwieździe? Zdrowia i dalszych sukcesów w Chinach.
Dziwne i nie wiem jak to możliwe, że w całej mojej kolekcji nie mogę znaleźć ani jednej karty ze Stephonem. Będę szukać dalej, a jak nie znajdę to trzeba kupić :)
Dziwne i nie wiem jak to możliwe, że w całej mojej kolekcji nie mogę znaleźć ani jednej karty ze Stephonem. Będę szukać dalej, a jak nie znajdę to trzeba kupić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz