piątek, 27 lutego 2015

no no no not in my house!

Dikembe Mutombo Mpolondo Mukamba Jean-Jacques Wamutombo to pełne imię i nazwisko bohatera dzisiejszego wpisu. To Kongijski koszykarz, który swoją przygodę na ziemiach Stanów Zjednoczonych zaczynał na studiach medycznych na uniwersytecie  Georgetown. W drużynie Hoyas występował chociażby u boku Alonzo Mourninga. Do NBA trafił w 1991 roku z 4 numerem draftu do drużyny Denver Nuggets, gdzie spędził 5 pierwszych sezonów. Chyba nie ma ani jednej osoby interesującej się NBA, która nie znałaby charakterystycznego gestu jaki wykonywał Dikembe podczas skutecznej obrony kosza. 


Ale to nie o karierze na parkietach chciałbym dziś pisać lecz o tym jakim człowiekiem jest poza nimi.
To człowiek o specyficznej i bardzo charakterystycznej barwie głosu nazywany niekiedy ciasteczkowym potworem. Mówiący w 8 językach ambasador NBA, jest zawsze tam gdzie liga, podczas meczów w Europie czy Azji. W Stanach zajmuje się delegacjami oraz  wizytami ludzi z wielu krajów. Chociażby na początku tego sezonu opiekował się i towarzyszył księżnej Catherine i księciu Williamowi, kiedy to pojawili się na meczu Brooklyn Nets, i podjadał im popcorn. (zapewne można to znaleźć na youtube) Szanowany za promowanie swojej ojczyzny i  nagłaśnianie trapiących jej problemów, prowadzenie działalności charytatywnej na jej cześć. W 1997 roku założył fundację swojego imienia, a w 2006 roku w Kinszasie otworzono szpital imienia Biamba Marie Mutombo. Przekazał na ten cel aż 15 mln dolarów i jak sam mówi było to spełnienie jednego z jego wielkich marzeń. Dikembe, a może „ciasteczkowy potwór”  uwielbia dzieci, a dzieci uwielbiają jego. Sam wraz z żoną Rose mają jedną córkę Carrie i syna Juniora oraz czworo dzieci adoptowanych. Pomimo tak przyjemnego opisu jego osoby nie został on nieskalany. Po latach pojawiła się afera o rzekomym udziale Mutombo w nielegalnym przemycie minerałów kopalnych, wydobywaniu złota, które jest w DRK kontrolowane przez paramilitarne bojówki i lokalne grupy przestępcze. Sam  Mutombo odmawia komentarzy. Całe te zajścia nie zniszczyły mu aż tak wizerunku bo w końcu nie pełniłby dziś funkcji jednego z ambasadorów NBA. Ile nie byłoby w tym prawdy to i tak mam do niego szacunek za to, co zrobił na parkietach i co dziś robi poza nimi. Pomimo, że nigdy nie zdobył mistrzostwa to i tak odznaczył się przez te wiele lat spędzonych w grze. Jak sam przyznał płakał w szatni, gdy dowiedział się, że kontuzja kolana zmusza go do zakończenia kariery w 2009 roku. (urazu doznał w przegranym meczu playoff). Zakończył tym pewien okres swojej historii. Swoją osobą skutecznie promuje NBA na całym świecie i oby działał jako ambasador jak najdłużej. 
Kartę jaką chciałem wam przedstawić dostałem w tym tygodniu od mojej dziewczyny. Wszystko wywiązało się z jednej rozmowy na jego temat. Takie prezenty z zaskoczenia są najlepsze.


2012-13 Limited Curtain Call Materials Prime #40 Dikembe Mutombo

Karta posiada limit 085/199 (199 takich kart na całym świecie)
Dodatkową ciekawostką jest  to, że w całej karierze oddał tylko 2 rzuty za 3 punkty, oczywiście chybiając obydwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz