czwartek, 20 sierpnia 2015

George Mikan czyli historia NBA

W sumie nie każdy wie jak wyglądały początki najlepszej ligi koszykarskiej świata. Do uświadamiania nam bogatej historii pełnej zabawnych i kontrowersyjnych wydarzeń służyły głównie filmy dokumentalne. Od pewnego czasu mamy również dostęp do coraz to większej liczby wydawanych książek w naszym kraju poświęconych tej tematyce. Na jednej z takich książek chciałbym oprzeć dzisiejszy wpis.
Pamiętacie zapewne mój wpis poświęcony książce Marcina Harasimowicza "Los Angeles Lakers. Złota historia NBA"? Podczas recenzji tej książki zaznaczałem, że miło było się dowiedzieć czegoś nowego na temat powstawania ligi i układów jakie panowały w tamtym okresie. Powszechny wszędzie rasizm nie przyczyniał się wcale do rozwoju sportu, zresztą nie przyczyniał się do jakiegokolwiek rozwoju. Pierwsze lata ligi były dość nietypowe wręcz szalone. Metody gry oraz warunki w jakich się odbywały spotkania mogą wywołać uśmiech na twarzy. I właśnie o tym i o pierwszym dominatorze koszykówki chciałbym dziś napisać.

Mr. Basketball, a właściwie George Mikan urodził się w Juliet, w USA w 1924 roku. Mierzył 208  centymetrów wzrostu i pomimo tego, że musiał nosić okulary (zabawy nożem z bratem w dzieciństwie spowodowały krótko pisząc niedowidzenie) od razu stał się gwiazdą, najpierw na swojej uczelni, a następnie w lidze NBL, kończąc na BAA/NBA. Na początku kariery zawodowej (NBL) zdobył już Mistrzostwo w roku 1947 i 1948. Był MVP Ligi w 1948 mając fenomenalną jak na tamte czasy średnią 28.3 punktu na mecz. Nikt nie mógł go zatrzymać. Wraz z zespołem "Krainy 10 000 jezior" - Minneapolis Lakers zdobywał to kolejne mistrzostwa. Nie zawsze przychodziło to łatwo, koszykówka w tamtych czasach była naprawdę brutalna. Porównywana do hokeja i to nie bezpodstawnie ponieważ nawet Mikan podczas swojej kariery stracił trochę zębów. Kibice choć nieliczni swoje za uszami mieli. Wiele razy robiono wszystko by nie pozwolić Lakers i Mikan'owi odnieść kolejne zwycięstwo. Bicie wpadających na trybuny zawodników czy palenie cygar i papierosów na sali by powstała gęsta chmura, która zakłócała rozgrywki to naprawdę nic takiego... George uświadczył też innych niekonwencjonalnych pomysłów zatrzymania jego osoby takich jak choćby strzelanie z wiatrówki po nogach podczas meczu. To wszystko wydaję się nam dziś niemożliwe, ale wtedy liczyło się tylko zwycięstwo lokalnej drużyny.


George Mikan Minneapolis Lakers 2013-14 Panini Pinnacle

O tym by potwierdzić tą tezę może świadczyć jeszcze jeden przykład z historii NBA. Mamy 23 listopada 1950 roku. Słynny mecz pomiędzy Lakers, Fort Wayne Pistons. Przeszedł on do pamięci ponieważ zakończył się najniższym wynikiem w historii ligi: 19-18! Jak do tego doszło? W NBA nie istniało wówczas ograniczenie czasowe dotyczące rozegrania akcji. Wyglądało to mniej więcej jak w piłce nożnej ,można było posiadać piłkę przez nieograniczony czas kozłując nawet do końca spotkania. Jedynym mankamentem do zmiany wyniku były przechwyty i błędy zawodników, które mogły coś zmienić w rywalizacji. Fort Wayne Pistons ,a właściwie ich teren Murray Mendenhall, aby zapobiec takim sytuacjom wymyślił dość nietypową, nową taktykę. Zawodnicy Pistons mieli siadać na piłce nie rozgrywając przy tym akcji i tak też było. Lakers z Mikanem na czele tylko drapali się po głowach nie wiedząc co się dzieje i co dalej zrobić. Wyłuskane jakoś piłki dopiero zmieniały wynik meczu. Cały mecz można powiedzieć, że był przesiedziany. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 8:7 dla gości. Następna kwarta był praktycznie identyczna, do przerwy 13:11. Co ciekawe 12 punktów stanowiły zdobycze samego Mikana. Jeszcze przed zaczęły się pojawiać wyzwiska i groźby w kierunku trenera Pistons lecz ten tylko informował. że nie zrobi żadnego ruchu jeżeli rywale nie przestaną bronić strefą. Po przerwie powtórka z rozrywki, i żeby było śmieszniej kibice także już pogodzili się z tempem spotkania i było widać osoby czytające gazety, zajęte rozmowami czekające na końcową syrenę.

Przychodzi czas na czwartą kwartę. Na tablicy widniał oszałamiający wynik 17:16 dla gości, którzy byli niemal przekonani, że wygrana jest już ich. Niestety po przypadkowym faulu zawodnika Fort Wayne to Lakers prowadzili 1 punktem. I tak zaczęło się prawdziwe wyczekiwanie na ruch rywali... Role się odwróciły, ale zawodnikom Pistons udało się wymusić stratę na 9 sekund przed końcem spotkania. Po wznowieniu piłki zza lini końcowej rozgrywający Paul Armstrong oddaje piłkę w ręce Fousta, który po samotnym rajdzie na kosz zdobywa zwycięskie punkty. John Oldham zostaje MVP meczu, gromadząc na swoim koncie szalone 5 punktów i 4 zbiórki! Mikan pomimo 15 pkt zostaje zapomniany. Jest to mecz z najniższym wynikiem w historii NBA i chyba już taki pozostanie. Cztery lata po tym wydarzeniu wprowadzono nowe zasady: 24-sekundowy czas na rzut oraz limit 6 fauli. Wtedy też George postanowił przejść na koszykarską emeryturę tłumacząc się między innymi tym, że nie odpowiadają mu nowe zasady i ciężko było mu się do nich przestawić. Liga wyraźnie przyśpieszyła. Pojawiła się nowa gwiazda w postaci Elgina Baylora, a kolejne lata to już wieloletnia rywalizacja pomiędzy Lakers, a krwawiącymi na zielono Boston Celtics.

George Mikan był postrachem parkietów, waleczny niekiedy agresywny, ale piekielnie skuteczny i nie do zatrzymania. Dostał miano legendy, na które zasługiwał. Siedem mistrzowskich tytułów może to tylko potwierdzić. Jego średnia po zakończeniu kariery była na poziomie double-double (22,6 ppg, 13,4 rpg, 2,8apg) Oczywistością było to, że zostanie przyjęty do Naismith Memorial Basketball Hall of Fame. Jako trener i manager nie radził sobie dobrze, jego miejsce to był parkiet gdzie pozostawił swój talent i zdrowie. Trenował Lakers przez chwilę w 1957-1958. Był też Komisarzem Ligi ABA (1967r). Wprowadził tam linię rzutów za trzy punkty i charakterystyczną po dziś dzień biało-niebiesko-czerwoną piłkę.

Mr. Basketball odszedł z tego świata 1 czerwca 2005 po długoletnich cierpieniach i walce z cukrzycą oraz niewydolnością nerek. O tym jak cierpiał może świadczyć to, że pod koniec życia amputowano mu jedną nogę. Zmarł w wieku 80 lat, ale dla kibiców koszykówki zawsze będzie żywą legendą.

"On spowodował, że ludzie zaczęli oglądać koszykówkę kiedy ciągnęła się na szarym końcu sportów zawodowych w USA. Przychodzili właśnie dla niego[... ] Dźwigał całe to koszykarskie przedsięwzięcie na samym początku. Był Michaelem Jordanem swoich czasów" - Bob Cousy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz