wtorek, 13 października 2015

Linsanity Hornets


Pre-season rozkręcił się na dobre. Jednych on cieszy, innych mniej. Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy i obserwowanie rozgrywek przedsezonowych ograniczam do minimum czyli sprawdzania newsów i filmów wrzucanych na portale.

Jednym z takich newsów była wiadomość prosto z NBA Global Games i meczu w Chinach gdzie wraz ze swoją drużyną pojechał sam Michael Jordan. Według doniesień MJ wychwala swój nowy nabytek pozyskany z Los Angeles Lakers. Jeremy Lin jest jego zdaniem najlepszym ruchem, który podczas off-season dokonała drużyna Hornets. To mocne słowa, chociażby dlatego, że pozyskany z Portland Nicolas Batum wydaje się o wiele lepszym wyborem.
W 3 meczach rozegranych w pre-season Lin notował 14,3 pkt, 4 ast i 2,7 reb trafiając 48,3 FG% i 33,3 3PT%. Na pewno będzie on przydatnym zawodnikiem i odciąży Kembę Walkera. W obecnej sytuacji po stracie Kidda-Gilchrista, Jeremy powinien sprawdzić się również przy zagraniach small-ballowych. Co Charlotte Hornets pokaże podczas sezonu dowiemy się już niedługo.Na dzień dzisiejszy w tabeli pre-season zajmują drugie miejsce z wynikiem 3-0, ale opieranie się na tych danych nie ma najmniejszego sensu.

Pamiętacie jeszcze szał nazwany Linsanity? Opanował on Stany Zjednoczone parę lat temu kiedy to Jeremy zagrał świetny epizod w Nowojorskich Knicks. Amerykanie lubią tworzyć bohaterów, budować swoje emocje na cudownym dziecku, które nie miało łatwo w życiu, ale dążyło do tego co chciało osiągnąć i osiągnęło to. Oczywiście nic złego w takim podejściu nie ma. Każdy z nas lubi takie historie. Lecz już wtedy wiedziałem, że nie będzie to trwać wiecznie i nie należy robić gwiazdy z Jeremy'ego. 


"Ile potrwa ten fenomen?" MVP Magazyn Marzec 2012

Nie ma się też co oszukiwać. Każdy wie jak działa rynek. Jeremy Lin był idealny do tej roli. Pochodzący z Chin zawodnik, mający swoje ideologie, których nauczony został w domu przez rodziców, dobrze wychowany, nie otrzymał szansy na stypendium w liceum lecz dostał się do Harvardu. W draft 2010 żaden z klubów nie zdecydował się na wybór młodego gracza. Później długa podróż przez zgrupowania min. w Dallas. Trafienie do rodzinnego Oakland i trafienie do D-League w "podzespole" Golden State Warriors. Aż w końcu wielki miesiąc świetnej gry dla Knicks. Gdzie po tak długiej przeprawie, każdy kibic w lidze zaczął obserwować jego poczynania.


Jeremy Lin Panini 2011-12 NBA Hoops

Czy historia walki o miejsce w składzie, podróżowaniu za marzeniami nie jest chwytliwa? 
Jeremy okazał się bardziej produktem marketingowym niż koszykarzem. Sama gra dla Houston była dużym "skokiem" marketingowym drużyny. Bo jak wiadomo Rockets cieszy się wielkim uznaniem w kraju, z którego pochodzi nasz bohater. Taktyka ta była już sprawdzona bowiem przed laty dla klubu z Teksasu grał Yao Ming.


Jeremy Lin Panini Pinnacle 2013-14

I może jestem sceptyczny, ale jakoś nie widzę w przyszłości powtórki z tamtych wydarzeń. Lin będzie solidnym graczem w Hornets i nie można mu tego odmówić, ale nic więcej po za tym. Chłopak ma poczucie humoru prowadzi nawet swój kanał na YT. Jest lubiany przez kibiców jak i przez innych graczy. Nie chce by odebrano ten wpis jako ujmujący jego grze czy tym bardziej osobie. Jeremy Lin nadal walczy i chce się wykazywać, ale na powtórkę z Linsanity tak jak pisałem wyżej raczej nie mamy co czekać. No chyba, że się mylę i mile mnie i innych zaskoczy.

2 komentarze:

  1. solidny zawodnik, odarł się o sławe w nowym yorku i to na tyle... widze ze i karta sie znalazła z tamtych nie tak odległych czasów

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń