wtorek, 19 kwietnia 2016

Playoffs!

Dzień 3. Zaczęła się prawdziwa gra. Pojawiły się już pierwsze wyniki remisowe co mnie bardzo cieszy. Każda z rywalizacji nie może być łatwym awansem dla mocniejszego przeciwnika. Ale czy możemy w ogóle takiego wyróżnić?


Przykładem może być oczywiście Golden State Warriors, gdzie w pierwszym meczu po prostu zmietli z parkietu swoich rywali. Bardzo słaba gra podkoszowego Houston także do tego się przyczyniła. Dzisiejszej nocy wcale nie było lepiej przez co Warriors mają już dwa spotkania do przodu i to bez pojawienia się na parkiecie Curry'ego. Za każdym razem gdy patrze na obronę Hardena to w myślach pękam ze śmiechu. Jeżeli nadal tak będzie to przewiduję łatwą przeprawę przez pierwszą rundę.


Nieco inna sytuacja ma się w pojedynku pomiędzy Oklahomą, a Dallas ponieważ mamy tu wyniki 1-1. Mówiąc szczerze to nie spodziewałem się zwycięstwa Mavericks na wyjeździe ale to cieszy, każdy w playoffs nie jest z przypadku i będzie walczyć do końca. Pajacowanie Westbrooka przed meczem, które nazywa rytuałem nie pomogło... a może to przez Charlie'go Villanueva, który nieco przeszkodził w zabawie. ;)


Co do tej pary czekam na powrót do Portland. Mam nadzieje, że Lillard z ekipą wyrwie chociaż dwa zwycięstwa by namieszać trochę w planach Clippers. Nie miałem okazji obejrzeć pierwszego spotkania.

Jeżeli chodzi o San Antonio Spurs to spraw jest jasna. Najlepszy gracz defensywny (po raz kolejny) jakim został Kawhi Leonard przyczyni się do dostania się drużyny z Teksasu do finału. Nie będę ukrywać, że to właśnie na nich stawiam jeżeli chodzi o tytuł w tym roku. Nie ma bardziej poukładanego zespołu w lidze niż Spurs.

Przechodząc na wschód gdzie na pierwszy ogień idzie rywalizacja, która otworzyła tegoroczne playoffs czyli Raptors - Pacers. Po pierwszym meczu byłem rozczarowany, Toronto po raz kolejny źle rozpoczyna fazę playoff. Po raz kolejny oddają zwycięstwo na swojej hali. Z drugiej strony trzeba przyznać, że Paul George jest wielki, potrafi pociągnąć cała Indianę do walki. Tak też miało miejsce i tej nocy, ale niestety (dla Pacers) tym razem to Raptors byli górą pomimo wcale nie lepszej gry. Liczę na zespół z Kanady, ale patrząc na to co się dzieje prawdopodobnie będzie tak jak przez ostatnie lata.


Dalej mamy rywalizacje gdzie zostałem miło zaskoczony. Pistons nie są chłopakami do bicia i po pierwszym meczu widać, że nie tak łatwo przyjdzie zwyciężyć drużynie prowadzonej przez Lebron'a. Jestem w stanie nawet stwierdzić, że wyrwą albo jedno albo dwa zwycięstwa Kawalerii . Najlepiej by było żeby z nimi wygrali ale to bardzo odległa możliwość. Mam nadzieje, że Atlanta albo Boston ich zatrzymają już w drugiej rundzie. Nie wyobrażam sobie Tyronn'a Lue z tytułem mistrza będąc trenerem... W środę mecz numer dwa. 

Boston - Atlanta. To chyba logiczne kogo bym chciał dalej... I bez wątpienia jest to możliwe, ale nie będzie to łatwe. Kontuzjowany Avery Bradley, który jest jedną z głównych postaci Celtics nie zagra już w tej rywalizacji co jest dużym ciosem jeżeli chodzi o grę. Jeżeli nie teraz to w przyszłym roku Boston będzie jeszcze mocniejszy. Ilość posiadanych numerków z draft oraz możliwe przejścia kolejnych dobrych graczy takich jak chociażby Al Horford mogą zbudować coś wielkiego.

Ostatni para do Miami Heat - Charlotte Hornets. I tu bez wątpienia chciałbym by to Szerszenie pojawiły się w kolejne rundzie. Po pierwszym meczu nie wygląda to dobrze, Miami spisywane na straty odbudowało się dosyć szybko. Młody Hassan Whiteside to obecnie jeden z najlepszych podkoszowych w lidze. Chłopak ma talent i pragnienie zwyciężania co może przyprawić wiele problemów drużynie z Południowej Karoliny.

1 komentarz: