Przyszedł czas na coś nie dotyczącego bezpośrednio NBA. Pomysł
na tego typu wpis przyszedł po obejrzeniu i wysłuchaniu wywiadu z Skyzoo i
Torae. Pos ten dojrzewał we mnie już jakiś czas i dziś postanowiłem się z wami
nim podzielić. Muzyka, jest wszędzie: w radiu, w telefonie czy mp3, na ulicy, w
sklepach, widzimy także graczy przygotowujących się do meczu w słuchawkach.
Muzyka może być lepsza lub gorsza, ale nie da się jej uniknąć, trzeba mieć ją w sercu i duszy by stała się dla ciebie czymś ważnym. Dla mnie właśnie taka jest, jest ze mną od zawsze i pewnie tak już zostanie. Chciałbym wam dziś opowiedzieć w dużym skrócie o kulturze hip hopowej tak wielce negowanej przez lata.
Muzyka może być lepsza lub gorsza, ale nie da się jej uniknąć, trzeba mieć ją w sercu i duszy by stała się dla ciebie czymś ważnym. Dla mnie właśnie taka jest, jest ze mną od zawsze i pewnie tak już zostanie. Chciałbym wam dziś opowiedzieć w dużym skrócie o kulturze hip hopowej tak wielce negowanej przez lata.
Narodziła się ona w najlepszym stworzonym do tego miejscu .
Na ulicach Nowego Jorku, miasta które sam osobiście uwielbiam co dodaje
kolejnego przywiązania do tej muzyki, w gettach lub jak kto woli na dzielnicach
zamieszkałych przez czarnoskórą społeczność. Wszystko zaczęło już funkcjonować w
drugiej połowie lat 60. dwudziestego wieku. Dzielnicą, którą można uznać za samą
kolebkę tej subkultury, jest Bronx. Zdolna młodzież bez wielkich
możliwości na świetlaną przyszłość znalazła sposób na zarabianie pieniędzy, nie
koniecznie sprzedając narkotyki czy kradnąc. Sposobem na życie zaczęła być
muzyka. Prędkość w jakim to wszystko się rozwijało była zatrważająca, co krok pojawiali
się nowi didżeje, beatmakerzy. To oni skreczując, tworząc beaty, stworzyli brzmienie,
które w przyszłości miało przebudzić czarnoskóra społeczność. Warto zaznaczyć,
że z początku były to tylko utwory, produkcje czysto rozrywkowe.
W 1967 roku do
Południowego Bronxu przybył człowiek, który odegrał ogromne znaczenie w powstawaniu
„nowej” subkultury, był to Kool Herc (Clive Campbell), później też jako „DJ”. To
on zajmował się organizacją wielu imprez. Jeździł swoim samochodem z wystawionymi
kolumnami rozpowszechniając pozytywne rytmy wśród ludności.
Po pewnym czasie i
wielu imprezach Kool Herc postanowił wzbogacić kulturę o kolejne aspekty i zaczął powtarzać instrumentalne
kawałki (breaki) pomiędzy zwrotkami, podczas których tancerze wychodzili na parkiet.
Kool Herc chcąc podkreślić entuzjazm tancerzy do tworzonych przez siebie
powtarzających się breaków nadał im nazwę „B-Boys” czyli „Break boys”. Właśnie w
ten sposób powstał nowy taneczny styl – break dance.
Kolejną postacią, której
nie wolno pominąć pisząc o historii hip-hopu jest pochodzący z Południowego Bronxu Afrika Bambaataa (Kevin
Donovan). Jest on uważany za Praojca Uniwersalnej Subkultury Hip-Hopowej. W dużej
mierze odpowiada za rozpowszechnienie hip-hopu na świecie. Bambaataa pragnął
rozprzestrzenić swoją ideę pokoju, miłości, jedności, a także dobrej zabawy na
całym świecie. Jest osobą, która podjęła
walkę z zagrożeniem dla młodych ludzi, które stanowiły gangi. Kto dziś o tym
wie? Tylko świadomi słuchacze. Sam należał do jednego gangu: Black Spades,
stworzył jednak nową organizację „Universal Zulu Nation” mającą w swoim
statucie wiele pozytywnych założeń, i która miała promować kulturę hip hopową
na świecie, a także pomóc w walce z przemocą gangów i ich wielkim wpływem na młodzież.
Była to organizacja złożona z raperów, b-boyów, grafficiarzy mających
świadomość polityczną i chcących coś zmienić. Zulusi są dziś praktycznie wszędzie,
nawet w Polsce.
Wczesna muzyka hip-hopowa była zjawiskiem ściśle
powiązanym z nowojorskimi gettami, dzielnicami. Wyszła z nich dopiero wraz z
sukcesem składu Sugar Hill Gang i wydanym przez nich w 1979 roku singlem
„Rapper’s Delight”. Utwór ten zwrócił uwagę Ameryki i świata na nowy styl w
muzyce. Nie trzeba było długo czekać aż pojawiły się albumy pionierów hip-hopu:
Grandmaster Flash and The Furious Five, Afrika Bambaataa, co oficjalnie
ustanowiło hip-hop jako styl w muzyce i jako całość subkultury. W kolejnych latach było już tylko lepiej. Nowy Jork tamtych lat może
nie był szczególnie atrakcyjny, ale to właśnie wtedy narodziło się coś naprawdę
wielkiego, magicznego. Dziś wiele budynków czy
miejsc związanych bezpośrednio z historią muzyki mają statusy kultowych i
odwiedzane są przez turystów, których to pasjonuje. Sam chciałbym kiedyś dostać
taką możliwość i zobaczyć chociażby Brookyn’skie kamienice. Przejść się po
ulicy jak Spike Lee w filmie „Rób co Należy” i poczuć ten klimat.
Miło jest dowiedzieć się, że są osoby, które jeszcze szanują te kulturę. Przykładem mogą być właśnie Skyzoo i Torae, o których wspomniałem na samym początku. Nowy Jork nadal żyje i pamięta o dawnych czasach. Klimat z tamtych lat już nigdy nie wróci, nie ma co się nawet łudzić, ale jest jedna rzecz, która przetrwała - muzyka tamtego okresu, ona pozostanie na zawsze.
Koncert Masta Ace (2011 rok)
super :) Może będzie nastepny odcinek historii HH? :)
OdpowiedzUsuńmożliwe :)
Usuń