czwartek, 10 marca 2016

Nikt się już nie śmieje z Charlotte

Po tym jak Los Angeles Lakers oficjalnie odpadli z walki o awans do playoffs jako pierwszy zespół konferencji zachodniej, postanowiłem przypomnieć historię, która nie tak dawno miała miejsce.


Zacznijmy od początku. Jest rok 2002 kiedy to Charlotte Hornets przenieśli się do Nowego Orleanu, władze w mieście rozpoczęły starania, o to by powstał nowy, trzydziesty zespół NBA. Po powrocie do ligi w 2004 roku dokonano rozszerzonego draftu po to, aby uzupełnić skład Bobcats.
Po dość dobrych kolejnych sezonach (w 2009-10 doszli nawet do playoff przegrywając z Orlando Magic w pierwszej rundzie) przyszedł czas na lata w cieniu NBA.

Nadszedł sezon 2011-12, końcowy bilans to 7 wygranych i 59 przegranych, czyli dokładnie 10,6% zwycięstw w sezonie. Był to najgorszy wskaźnik wygranych meczów od czasu Philadelphia 76ers (poprzedni "rekord" miał miejsce w sezonie 1972/73 zaliczyli bilans 9-73 - 11,0%). Już od samego początku sezonu Bobcats byli powodem do drwin, nie radzili sobie z niczym. Aż 22 spotkania przegrali dużą różnicą bo co najmniej 20 punktową.Kolejny sezon także nie należał do najlepszych bo końcowy wynik jaki osiągnęli Rysie to 21-61. Pamiętam jak dziś masę artykułów oraz komentarzy kibiców jak to Charlotte zawsze pozostaną w cieniu ligi.

Przed sezonem 2014/2015 Bobcats zmienili nazwę na Hornets, co oznaczało wielki powrót „Szerszeni” do rodzinnego miasta. Wraz ze zmianą nazwy klub przejął także (za zgodą władz ligi i New Orleans Pelicans)  wszelkie prawa do dokonań sportowych Charlotte Hornets z lat 1988-2002, mimo że obie drużyny nie są ze sobą powiązane. W tamtym momencie był to wielki sukces Michael'a Jordan'a. Dokonał tego czego chciał od samego początku. Pamiętam doskonale prezentacje nowych barw oraz logo, które nieco zmienione dodaje charakteru obecnej drużynie. Powrót Szerszeni do gniazda przyniósł nie tylko zyski w biznesie, ale i zwycięstwa. Obecnie drużyna prowadzona przez swojego lidera Kemba Walker'a ma bilans 35-28 co daje szóste miejsce w konferencji wschodniej. Na dzień dzisiejszy spotkaliby się z mocnymi w tym roku Boston Celtics. Obecny skład Hornets może trochę uprzykrzyć życie drużynie z Bostonu, a jak się to wszystko zakończy musimy jeszcze trochę poczekać.


Czy dziś ktoś jeszcze śmieje się z drużyny z Północnej Karoliny? Raczej nie, ba śmiem nawet myśleć, że spora część kibiców na świecie, którzy drwili z Bobcats dziś kibicują Hornets.
Tak więc czy Lakers albo 76ers skazani będą na porażki? Oczywiście, że nie, to tylko kwestia przebudowy dłuższej lub krótszej, która  z powrotem  pozwoli walczyć o najwyższe cele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz