sobota, 5 marca 2016

O tym jak NBA All-Star podbiło Polskę

Był rok 1964. Jakoś na początku maja na warszawskim lotnisku wylądowała drużyna amerykańskich gwiazd ligi, którzy właśnie w naszym kraju zaczynali swoje tournee po Europie. Ekipa składała się z nazwisk, które robiły wrażenie: Bill Russell, Tom Heinsohn, K.C Jones, Jerry Lucas, Oscar Robertson, Bob Pettit, Tom Gola oraz Bob Cousy (który był już na emeryturze). Do drużyny z małym opóźnieniem dołączył też trener Red Auerbach, którego zatrzymał odbywający się 4 maja draft.

Drużyna gwiazd z NBA miała rozegrać aż 21 mecze pokazowe na terenie dawnego Związku Radzieckiego. W Polsce postanowiono, że przeciwko drużynie mistrzów nie zostanie wystawiona reprezentacja kraju lecz drużyny klubowe. W spotkaniach o zwycięstwo mieli powalczyć: Legia i AZS AWF Warszawa, Śląsk Wrocław, Wisła Kraków i Wybrzeże Gdańsk. W Polsce nie brakowało talentów, na tamten czas byliśmy przecież srebrnymi medalistami Mistrzostw Europy. Chłopcy Zagórskiego zrobili wiele dla polskiej koszykówki, a mimo to dziś nie pamięta się o sukcesach tamtej reprezentacji. Pomimo tego wyniki końcowe spotkań wydawały się oczywiste:

Legia Warszawa 76:96 NBA All-Star
AZS AWF 58:94 NBA All-Star


Po pierwszych spotkaniach, gdzie w roli trenera gwiazd NBA występował Bob Cousy dominowała luźna gra prowadząca do wysokiej przewagi. Jednak minęła wraz z przyjazdem Red'a Auerbach'a, który dowiedział się o tym, że Polacy bagatelizują siłę gwiazd (momentami udawało się prowadzić) wprowadzając "prawdziwą grę" na parkiety.

Śląsk Wrocław 68:110 NBA All-Star
Wisła Kraków  70:117 NBA All-Star
Wybrzeże Gdańsk 71:117 NBA All-Star



Podczas pięciu spotkań na trybunach zasiadło łącznie 20,2 tysiąca kibiców.

Cała amerykańska drużyna podczas pobytu w Polsce bawiła się świetnie. W dniach, w których nie odbywały się spotkania Red Auerbach zarządzał zwiedzanie Krakowa i innych miast, a w nocy pozwalał koszykarzom na zabawę. Tom Gola z pobytu w Polsce zapamiętał, że nie wypicie kieliszka wódki było równe z brakiem szacunku oraz to jak zachęcano ich do tańczenia z polskimi żonami zawodników.
Na ulicach Krakowa zdarzały się nawet grupy studentów  podrzucające amerykańskich zawodników czego mógł doświadczyć chociażby Bob Cousy.
Pobyt drużyny zbiegł się akurat z  jubileuszem 600-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego. W mieście roiło się od gości z zagranicy. Zawodnicy wieczorami bawili się to tu, to tam zachodząc nawet do słynnego klubu pod Jaszczurami, gdzie w tym czasie Red Auerbach wraz z trenerem Ludwikiem Miętta-Mikołajewiczem odwiedzili Wawel. Trener Mikołajewicz wspomina, że Auerbach zmęczony usiadł na pobliskim krawężniku i patrząc z podziwem na zamek powiedział "Jakież to jest piękne! Że u nas nie ma czegoś takiego"


Co najbardziej spodobało się Amerykanom podczas pobytu w Polsce lat 60? Trener Zagórski wymienił trzy rzeczy: po pierwsze to to, że żywiliśmy się w restauracjach gdzie można było dobrze zjeść, ale nie było wyboru. Każdy dostawał schabowego i na tym koniec. Druga rzecz to niewygodny ostry papier toaletowy, jak można z nim funkcjonować? I ostatnia rzecz to berety... tak berety  podobno tak im się podobały, że kupili sobie wszyscy a następnie podbijali w nich miasto.

Informacje zostały zaczerpnięte z książki "Srebrni Chłopcy Zagórskiego" , którą serdecznie polecam.


2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. mam wrażenie że z wpisu na wpis ten blog robi się coraz lepszy... never ending story! brawo i oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń