niedziela, 8 maja 2016

Cleveland ma łatwiej?

Zachód walczy. Każdy mecz jest ważny i każdy powoduje coraz większe zmęczenie. Rywalizacje pomiędzy Golden State, a Portland czy San Antonio z Oklahomą są kluczowe w dalszych rozgrywkach.


Bo gdy oba zespoły pojawią się w finale konferencji to walka będzie jeszcze bardziej zacięta niż dotychczas. Szybsza wygrana pozwoli na moment odetchnięcia i nabrania sił. Żaden z klubów nie odpuści sobie możliwości dostania się do wielkiego finału gdzie będzie czekać... no właśnie kto? Prawdopodobnie będzie to LeBron James wraz ze swoim idącym jak czołg zespołem równającym z parkietem swoich przeciwników. I tu zaczynają się schody dla każdego kibica, któregoś z wymienionych wyżej zespołów ze zachodu. Bez wątpienia będzie to trudna przeprawa ponieważ jak na razie Cleveland nie mają sobie równych. Kolejne zwycięstwa nad Atlantą dowodzą tej tezie. Patrząc ze strony rywalizacji jaka ma miejsce to Cavs zdecydowanie będą bardziej wypoczęci przed finałem niż ich rywal. Bo kto ich zatrzyma? Miami? Toronto na które tak wiele stawiano? Nie ma co się oszukiwać. Rywalizacja w finale wschodu może się skończyć najwyżej na 5 meczu. Ekipa LeBrona staje przed wielką możliwością zdobycia tytułu tym bardziej, że na zachodzie bić się będą do ostatniego gwizdka.


San Antonio pomimo swojej siły i doświadczenia uległo jak na razie w jednym z meczów przez co Thunder pokazali, że wygrana ze Spurs jest możliwa. To samo tyczy się odnośnie obecnego mistrza NBA, po kontuzji Curry'ego (który może już nie zagra) Warriors przegrali na wyjeździe z Portland. Na tym etapie każdy mecz jest ważny, pomimo tego nie dali rady powstrzymać  Damian'a Lillard'a, który minionej nocy wystrzelił swoimi umiejętnościami.

To, że Warriors i Spurs przejdą dalej można być raczej pewnym. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Blazers lub Thunder zabrali by swojemu rywalowi udział w finale. Jedynie uprzykrzą nieco życie rywali  wygrywając maks po 2 mecze. Oczywiście mogę się mylić, czas to zweryfikuje, ale wracając to tak mocny finał pomiędzy SAS, a GSW może okazać się bardzo męczący dla obu ekip. Pamiętać też trzeba o stanie fizycznym kluczowych graczy, kontuzje takie jak ta Curry'ego nie pomagają zespołowi. Do finałów jeszcze daleko i wcale nie musi być tak jak opisuje wyżej, ale gdyby już tak się stało to LeBron ma szanse zdobyć obiecany tytuł dla Cleveland. Czy to wykorzysta to już inna sprawa.

Dzisiejszej nocy Cavs staje przed możliwością wygrania 4 do 0 nad Hawks. Drugim meczem jest rywalizacja Spurs z Thunder, gdzie drużyna z Teksasu ma szanse prowadzić 3 do 1. Problem w tym, że będzie to mecz w Oklahomie, więc łatwo nie będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz