wtorek, 10 maja 2016

Portland nie podda się łatwo

Walka jeszcze się nie zakończyła. Wynik jaki widnieje po dzisiejszej nocy to 3 do 1 dla Golden State. Pomimo wygranej Warriors nie mieli łatwo tej nocy.


Obecni mistrzowie NBA od samego początku źle grali, wyniki był naprawdę przytłaczający ponieważ Portland zaczęło mecz prowadzeniem 21 do 5.  Pod koniec Q1 wszystko zaczęło wracać do normy i końcowy wynik to już 26:18. Od drugiej kwarty zaczęła się prawdziwa wojna. Zawodnicy obu drużyn nie grali praktycznie w obronie a punktacja rosła z kosza na kosz. Ostatecznie tę kwartę także wygrali Blazers, kończąc prowadzeniem 67:57. Po przewie bez zmian, akcja za akcje pomimo tego drużyna Kerr'a odzyskała prowadzenie, a cała kwarta zakończyła się wynikiem 86:86. Od tego momentu wiadomo było, że Warriors wrócili na swoje tory.

Czwarta kwarta nie przyniosła żadnych zmian. Poziom był nadal taki sam jak na początku meczu. Blazers wcale nie chcieli odpuścić tak samo jak obecni mistrzowie. Punkt za punkt, aż do ostatniej akcji gdzie Portland niewielkim prowadzeniem nie zdołało się obronić przed rzutem Barnes'a za trzy co dało wyniki 111:111 i kolejna dogrywkę w tegorocznych playoffs.

Od tego momentu Blazers zaczęli słabnąć. Dogrywka należała już do Golden State kończąc wynikiem 132:125. Kapitalny mecz zagrał Damian Lillard kończąc z dorobkiem 36 punktów, 10 asystami i 6 zbiórkami. Jego rzuty były po prostu idealne. Znaczące 24 punkty dorzucił C.J McCollum, ale graczem wieczoru został MVP ligi Steph Curry mając na  liczniku  40 punktów, 9 zbiórek oraz 8 asyst.


Steve Kerr po meczu nr.3 przyznał, że Lillard jest bardzo podobny do Curry'ego. Według mnie przyszłość należy właśnie do tych dwóch graczy. Jeszcze nie raz zobaczymy ich zaciętą rywalizacje,, która będą umilać  czas każdemu kibicowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz