Czy chciałem tam być? Chciałem... Czy spodziewałem się tego czego doświadczyłem? Niekoniecznie...
I już piszę dlaczego. Pierwsze co mnie skrzywiło to streetball na hali. Wiem, że dużo w tym winy pogody jaką dziś doświadczamy w Bydgoszczy, ale wystarczyło poczekać z godzinę lub dwie z rozpoczęciem niż przenosić cały turniej w inną część miasta i na halę sportową. W sumie gdyby tylko przełożono o 2 godziny turniej to do samego końca pogoda była czysto streetballowa. Co na pewno przyciągnęło by o wiele więcej ludzi niż było obecnych na trybunie. Druga sprawa to pan spiker - nie dość, że praktycznie nic nie było słychać co mówi to stał za każdym razem tyłem do trybuny. Pomimo słabego rozróżniania słów, które wypowiadał można też wywnioskować, że nie miał zbytnio dużego pojęcia co prowadzi. Po trzecie, sędziowie momentami nie wiedzieli jak sędziować, a stolik nie wiedział jak protokołować. Sam turniej jak to turniej streetballowy, ekipy 3x3 grały na jeden kosz i walczyły o 4000 zł przy dobrej muzyce, która umilała spędzony popołudniowy czas. Oprócz tego zapowiedziane były także konkursy wyłaniające najlepszego gracza rzucającego za 3 i najlepszego dunkera. Co do konkursu za 3 wygrał go bez problemu Michael Hicks. Konkurs wsadów albo się nie odbył albo na moment przysnąłem przez spikera. No chyba, że była to tylko podpucha. Cały turniej wygrała ekipa Piotr Renkiel (II Liga), Michael Hicks, Paweł Pawłowski (II Liga), Łukasz Muszyński.
Ogólnie rzecz biorąc jeżeli za rok organizatorzy-Burger Park nadal będą chcieli tworzyć turniej streeballowy to muszą parę spraw poprawić i to koniecznie. Nie zawsze pogoda musi być problemem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz